W epoce mediów społecznościowych granica między autentycznością a autopromocją bywa wyjątkowo cienka. Wystarczy jedno nieopatrznie sformułowane zdanie, by zamiast podziwu wzbudzić irytację. Jednym z najczęściej krytykowanych mechanizmów w komunikacji online stał się humblebrag – pozornie skromne stwierdzenie, które w rzeczywistości ma funkcję chwalenia się.

Czym jest humblebrag?
Określenie stworzył amerykański komik Harris Wittels, a spopularyzował je Twitter ponad dekadę temu. Samo słowo łączy w sobie dwa przeciwstawne elementy – „humble”, czyli skromny, oraz „brag”, czyli chwalenie się. Czyli po prostu fałszywa skromność XXI wieku. Zestawienie tych znaczeń oddaje istotę zjawiska, w którym pozorna skromność staje się pretekstem do podkreślenia własnych osiągnięć. Typowe przykłady to zdania w rodzaju „Nie wiem, jak ogarnę wszystkie propozycje wystąpień w tym kwartale” albo „Znowu muszę zmienić sukienkę, bo od ostatniego projektu schudłam za bardzo”. Ulubionym wstępem influencerów bywa również „Często pytacie mnie…”, który zwykle nie poprzedza żadnego pytania, ale otwiera drogę do opowieści o pełnym atrakcji stylu życia na pokaz.
Dlaczego ludzie to robią?
Psychologowie twierdzą, że humblebrag jest próbą pogodzenia dwóch sprzecznych pragnień: potrzeby autopromocji i lęku przed oceną. W naszej kulturze otwarte chwalenie się często uznaje się za faux pas. Nie uczono nas, jak mówić o swoich osiągnięciach wprost, dlatego powstał miękki sposób na pokazanie sukcesu z domieszką udawanego dyskomfortu. Problem w tym, że efekt często okazuje się odwrotny od zamierzonego. Zamiast podziwu pojawia się irytacja, a humblebraggerzy są postrzegani gorzej niż osoby, które po prostu chwalą swoje osiągnięcia wprost. Autentyczna duma budzi sympatię, ale łączenie jej z fałszywą skromnością pachnie już manipulacją.

Typowe przypadki humblebragu
- Skromność udawana – „To nie moja zasługa, to zespół, ja nic tu nie zrobiłem”
- Zmęczenie sukcesem – „Nie wiem, jak ogarnę wszystkie propozycje współprac.”
- Problem luksusowy – „Ciężko mi się jeździ nowym samochodem, za dużo elektroniki.”
- Ofiara talentu – „Nie mam kiedy odpocząć, bo ciągle dostaję nowe zlecenia.”
Badania: humblebrag działa… źle
Humblebrag miał ocieplać wizerunek, ale badania pokazują, że działa odwrotnie. W badaniu przeprowadzonym na Harvard Business School przez Ovula Sezer, Francescę Gino i Michaela Nortona (2018) poproszono uczestników o ocenę osób, które posługiwały się różnymi formami autoprezentacji – od otwartego chwalenia się, przez narzekanie, aż po humblebrag. Najgorzej wypadła ta ostatnia grupa. Badani uznawali ich za najmniej sympatycznych i najmniej kompetentnych. Co ciekawe, osoby chwalące się otwarcie były oceniane lepiej niż ci, którzy próbowali maskować dumę fałszywą skromnością.
Podobne rezultaty przyniosły badania prowadzone na University of North Carolina. Uczestnicy zostali skonfrontowani z różnymi komunikatami: szczerym wyrażeniem dumy, skargą oraz humblebragiem. Ku zaskoczeniu badaczy, to właśnie ta ostatnia forma budziła najwięcej negatywnych emocji. Ludzie czuli, że zostali wystawieni na manipulację – zamiast jasnego komunikatu otrzymywali mieszaninę narzekania i chwalenia się, która w efekcie podważała wiarygodność nadawcy.
Psychologia społeczna tłumaczy to zjawisko efektem niespójności. Humblebrag wysyła bowiem jednocześnie sygnały: „przepraszam”, „podziwiajcie mnie” i „zazdrośćcie mi”. Ludzki mózg, wyczulony na autentyczność i spójność, natychmiast wychwytuje tę dysharmonię, a reakcją jest irytacja. W praktyce oznacza to, że humblebrag nie tylko nie spełnia swojej funkcji, ale wręcz szkodzi wizerunkowi.

Dlaczego nas to drażni?
Bo humblebrag zabiera nam szczerość relacji. Zamiast powiedzieć: „Jestem z siebie dumny, bo osiągnęłam X”, otrzymujemy komunikat podszyty kokieterią. Ludzie wyczuwają tę dysonansową nutę i odbierają ją jako nieszczerość. Fałszywa skromność nie buduje zaufania. Skoro ktoś ucieka się do humblebragu, zaczynamy się zastanawiać, czy nie manipuluje również w innych obszarach.
Jak komunikować sukcesy inaczej?
Nie chodzi o to, by rezygnować z mówienia o osiągnięciach. Chodzi o formę. Badania pokazują, że ludzie wolą autentyczność niż udawaną pokorę. Jeśli masz się czym pochwalić – powiedz to wprost. Bez przepraszania, bez maskowania. Możesz dodać wdzięczność: „Dziękuję zespołowi, to nasze wspólne osiągnięcie.” Albo nadać kontekst, który pokazuje, że sukces był wynikiem realnego wysiłku. Autentyczność jest walutą XXI wieku. Sukces pokazany uczciwie ma zaś większą siłę niż ten opakowany w fałszywą skromność.
Autopromocja nie musi być nachalna. Ale też nie musi być fałszywie skromna. Największą wartość – zarówno w biznesie, jak i w życiu prywatnym – ma komunikacja, która łączy autentyczność z klarownością.